Dziś kanapka z żytniego chleba z sałatą i pasztetem z selera. Oliwki i pomidorki. W przegródce na przekąskę jabłko i orzechy.
A o pasztecie z selera już kiedyś pisałam na blogu - o tutaj. Warto jednak wspomnieć o nim raz jeszcze - jest przepyszny, bardzo go lubię. Można go trochę modyfikować - dodawać ziarna (słonecznik i dynia smakują w nim obłędnie). Przepis oryginalny wzięłam z bloga Just my delicious.
Moja modyfikacja:
2 bulwy selera - starte na tarce
1,5 szklanki bulionu warzywnego
około 2 szklanek bułki tartej
2 jaja
2 łyżeczki curry
2 łyżeczki kurkumy
1 ostra papryczka chilli - drobno posiekana
2 łyżki pestek z dyni
Wszystkie składniki dobrze wymieszać i wyłożyć do foremki keksowej nasmarowanej tłuszczem i wysypanej bułką tartą. Piec 1 godzinę w 200 stopniach Celsjusza.
Jeśli macie jakieś inne dobre pomysły na wege pasztety to podzielcie się nimi ze mną w komentarzu. Chętnie wykorzystam sprawdzone receptury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cześć, uwielbiam czytać komentarze i na nie odpowiadać. Więc komentuj: