Takie bento, które nie wyszło takie jakie miało wyjść:
1. Ryż z marchewką, bazylią i słonecznikiem
2. a w drugiej części: ryżowe kulki, brokuły, jedna kluska na parze (czyli pampuch), truskawki.
Pamiętam jak jedna moja babcia robiła pampuchy z sosem ze świeżych truskawek (zmiksowane truskawki ze śmietaną), a druga babcia robiła pampuchy z rodzynkami i podawała je z gulaszem cielęcym (delikatny jasny sos opływał kluchy pampuchy przetykane gdzieniegdzie słodkimi rodzynkami). Mniam.
Jadacie? Lubicie?
Polubiłem pampuchy kilka lat temu, w rodzinnym domu jakoś nie jadaliśmy (ziemie innego zaboru, czy co?). W ramach eksperymentu mam ochotę spróbować takich pampuchów z sosem truskawkowym :)
OdpowiedzUsuńpo poznańsku pampuchy to pyzy:D ale podaje się je na słono z tzw. sosem myśliwskim, a na słodko to jadłam tylko na Opolszczyźnie, ale to się nazywało buchty (z sosem jogurtowo-jagodowym:)
OdpowiedzUsuńPampuch, pampuch, pampuch... pam... a już wiem! Tylko u mnie w domu inaczej na nie mówiono! Uwielbiam, jakkolwiek by je nazywać :)
OdpowiedzUsuńgoh. - a jak mówi się po poznańsku na to co ja nazywam pyzami - takie kluski ziemniaczane http://www.gotujmy.pl/pyzy-ziemniaczane,przepisy,33083.html ???
OdpowiedzUsuńBuchty - słyszałam, to naleciałość z niemieckiego.
Aurora - a jak u Ciebie się mówiło na pampuchy? znam je jeszcze pod nazwą parowańce.
U mnie też się mówi pampuch :)
OdpowiedzUsuń